Ostatni usłyszałem pewną niedorzeczną teorię. Mianowicie jedna z moich klientek powiedziała mi, że jakiś czas temu usłyszała takie słowa – Zobacz jak wygląda twój trener osobisty, a będziesz wiedzieć co chce zrobić z tobą. Strasznie mnie to rozbawiło. Człowiek, który wypowiedział te słowa twierdził, że trener zawsze stara się upodobnić klienta do siebie. Chyba jeszcze nigdy nie słyszałem takiej bzdury. W takim wypadku kulturyści, czy fitnesski nie nadawali by się w ogóle do pracy z przeciętnym Kowalskim, a bardzo często to najlepsi trenerzy personalni. Sami często przechodzą drakońskie diety i bardzo ciężko trenują. Dzięki temu, kto jak nie oni zrozumieją twoje problemy, rozterki, wahania. Oni mają wiedzę i to praktyczną, przepracowaną na sobie. Wcale nie jest tak, że mierzą wszystkich swoją miarką i chcą upodobnić do siebie. Jednak możecie być pewni, że odchudzając się z nimi, na koniec nic wam nie będzie wisiało 🙂
Moim zdaniem trener jest wizytówką dla samego siebie. Wcale każdy nie musi wyglądać jak kulturysta, ale musi wyglądać dobrze. Czyli jak? Mieć wysportowaną sylwetkę z dość niskim poziomem tkanki tłuszczowej.
W sieciówkach bardzo często widuję trenerów, którzy wyglądają nijak. Kiedyś od klientki usłyszałem, że gdybyśmy stali razem, to i tak wybrałaby mnie. Dlaczego? Bo po mnie jako jedynym widać, że trenuję i wiem co robię 🙂 To nie przechwałki, tylko chęć pokazania jak to na prawdę jest. Jakim autorytetem dla klienta jest trener personalny z brzuszkiem lub bez odrobiny mięśni. Patrząc na kogoś takiego zastanawiasz się co on może zrobić dla ciebie, skoro nie potrafi zrobić nic dla siebie.
Niestety tak jest w większości klubów sieciowych, gdzie trenerzy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zatrudniani są coraz młodsi ludzie bez doświadczenia i wiedzy merytorycznej, podpierający się kilkoma papierkami. W takich klubach bardzo ciężko o dobrych trenerów personalnych. Żeby nie było – nie twierdzę, że nie ma ich wcale. Dużo szybciej znajdziesz dobrego trenera w kameralnym, niedużym klubie, gdzie się trenuje, a nie uprawia lnas.
Mam nadzieję, że po tym co napisałem nie usłyszę więcej tekstów w stylu: ale ja nie chcę mieć takich łap jak pan albo tylko żeby mi tak żyły nie powychodziły. Żeby dojść do takiego poziomu, trzeba poświęcić na to lata. Zatem bez obawy, jak to kiedyś napisałem – siłownia to już miejsce nie tylko dla pakerów i kulturystów. W dzisiejszych czasach nowoczesny klub fitness to miejsce dla każdego od szesnasto- (a nawet i młodszych) do osiemdziesięciolatka (a nawet i starszych), kobiet, mężczyzn, niepełnosprawnych itd.