Mężczyźni przyjmujący 600 mg fosfatydyloseryny mieli wyższy poziom testosteronu i niższy kortyzolu po treningu.
Naukowcy z Uniwersytetu Mississippi przebadali dziesięciu mężczyzn. Kilkukrotnie jeździli oni na rowerze – 5 serii po 3 minuty. Zaczynali z 65%, a kończyli na 85% VO2 max. Sprawdzano poziom testosteronu, kortyzolu, hormonu wzrostu oraz kwasu mlekowego we krwi przed i po treningu. Podczas niektórych sesji podawano badanym fosfatydyloserynę.
Naukowcy nie zaobserwowali statystycznie istotnych zmian w obrębie kwasu mlekowego i hormonu 
wzrostu. Natomiast poziom kortyzolu był niższy o 35%, a testosteronu 35% w grupie przyjmującej fosfatydylserynę. Pierwszy wynik może nie dziwić, gdyż część osób zna ten suplement z powyższego działania. Jednak efekt oddziaływania na poziom testosteronu jest czymś nowym. Ważnym aspektem jest stosunek testosteronu do kortyzolu, gdyż pokazuje jak szybko odbudowują się mięśnie – następuje regeneracja. W tym wypadku jest to około 180%.
Dzisiejsze życie jest pełne stresujących sytuacji, które powodują wzrost kortyzolu. Co za tym idzie słabiej się regenerujemy i trudniej idzie walka o wymarzoną sylwetkę. Myślę, że większość z nas może skorzystać dzięki uzupełnieniu suplementacji o fosfatydyloserynę.
Przy pochłanianiu przeze mnie dziennie w sumie ok. 600 mg kofeiny, włączenie fosfatydyloseryny podziałało korzystnie na stres, lepszy sen i na regenerację.