Blog

Grycanki

Kobieca część rodziny Grycan od dłuższego czasu jest pokazywana na stronach rozmaitych gazet, magazynów i w telewizji. Tylko niech ktoś mi powie dlaczego? Kim są sławne Grycanki? No właśnie nikim. A przepraszam są… grubasami!

Czy ludzie, którzy promują owe panie w mediach zastanawiają się nad tym? Jak można promować patologię? Tak patologię, gdyż w wypadku tych kobiet mówimy już o otyłości. W czasach, gdy liczba osób otyłych rośnie, a fachowcy starają się walczyć z tym, nie należy kreować takich wizerunków.

Powiem szczerze, że dużą zagwostkę musi mieć pan Grycan. Jak to świadczy o jego firmie – jedzcie moje produkty będziecie wyglądać jak moje córki? Kiepska reklama. Najmłodsza z Grycanek powiedziała, że się dobrze czuje z tym jak wygląda. Czy na pewno? Nie trzeba być psychologiem, aby zauważyć jej nerwowe uśmiechy, które mają ukryć… no nie wiem wstyd, zakłopotanie lub jeszcze coś innego.

Jaki jest powód pokazywania Grycanek? Tego chyba nikt nie wie, ale wszyscy kojarzą je z jednym – otyłością. Mówi się, że nie ważne co mówią, ważne żeby mówili. Jednak w tym wypadku chyba to tak nie działa. Poza tym powracam do problemu otyłości wśród naszego społeczeństwa. Kreowanie takich sylwetek w mediach może być bardzo szkodliwe. Młodzież ogląda i wyciąga własne wnioski. Skoro takie osoby mogą zaistnieć w mediach i być sławne, to otyłość jest OK! Wiem, że to spore uproszczenie, ale do tego to prowadzi.

To co warto byłoby pokazać, to Grycanki, które schudły. Pokazywać należy ludzi mediów, ludzi sukcesu itd. którzy wyglądają dobrze i są osobami aktywnymi. To mają być wzory dla innych. Czemu nie pokazuje się np. zawodniczek fitness, które dzięki ciężkim treningom i diecie wyglądają rewelacyjnie. Może dla tego, że nie są otyłe i nie nazywają się Grycan.

4 komentarze

  1. Yennefer

    czaść, jak zawsze masz rację, że madia kreują modę na niezdrowe życie, a to anorekryczne modelki o krok od śmierci, a to grubaski o krok od zespołu metabolicznego, ale media żywią się skrajnoscimi, dziwolągami i tragediami. Ludzie tego właśnie oczekują. ożna uprościć, że ludzie identyfikują się z tymi grubaskami, ale może stoi za tym pokazywaniem coś, ktoś jeszcze. Ja wierzę w różne spiskowe teorie. Dlaczego ktoś miałby nie promować grubasów, jeśli dzięki temu sprzeda więcej żywności itp??? A może ma to jest jeszcze kolejne dno…
    A tak na marginesie świetny tekst o ćwiczeniach których nie należy robić. Mam natomiast uwagę do Pani Natalii Gacki. Chyba ją trochę poniosło gdy napisała kolesiowi że kulturystą to nie jest bo nie startował. Wkurzyłabym się gdyby ktoś mi powiedział, żed wspinaczem to nie jestem chociaż 12 lat to robię, ale w zawodach nie stratuję. Nie jestem zawodnikiem, ale jestem wspinaczem.
    Pozdrawiam Aldona.

    1. jaroslawgdak

      Ja jednak muszę się zgodzić z Natalią. Czy każdy kto jeździ na rowerze jest kolarzem? Czy każdy kto pływa na basenie jest pływakiem? NIE! Dlaczego zatem każdy, kto ćwiczy na siłowni ma być kulturystą? Ja zawsze mówię, że bawię się w kulturystykę, a nie jestem kulturystą. Takie jest moje zdanie. Do klubów fitness chodzą tysiące ludzi, a ilu z nich wygląda jak kulturyści (zawodnicy)? To dlaczego mamy na nich mówić kulturyści? Na twoją dyscyplinę patrzę trochę inaczej. Jest to bardziej rekreacja, niż sport wyczynowy – bez obrazy 🙂

      Podejście takie jak Natalia ma większość zawodników i to nie tylko w tym sporcie. Taki tytuł odróżnia amatorów trenujących dla siebie od zawodników.

      Poza tym kiedyś Super Express zamieścił tytuł na pierwszej stronie „Kulturysta zabił…”. Rzuciło to bardzo złe światło na całe środowisko, a gość nie miał ze środowiskiem kulturystycznym nic wspólnego. Po prostu trenował na siłowni. Właśnie z takich powodów zawodnicy często się czepiają takich sformułowań.

      Pozdrawiam

  2. Yennefer

    Prasa pisze różne rzeczy. Spadjącego z Giewontu turystę też na ogół nazwie taternikiem a ma niewiele wspólnego. Piętnujesz upraszczanie i również upraszczasz. Po co? Wiadomo, że nikt przy zdrowych zmyłlach nie nazwie się kolarzem, biegaczem itd, jesli nie idzie za tym cel. Dla mnie każda osoba uprawiająca jaiś sport, jeśli jest to poparte treningiem, dietą i innymi elemantami, żeby poprawiać swoją wytrzymałość, siłe, technikę, że być lepszym, może siebie nazywać biegaczem, pływakiem czy kulturystą. Po to jest określenia amator, żeby odróżnić go od zawodnika. Ale może to jakiś czuły punkt? Zgadza się moje wspinanie jest czysto rekreacyjne, pomimo iż do każdego sezonu jakoś się przygotowuję. Wspinam się dla czystej przyjemności a nie dla cyferek wyceny drogi.
    Pozdrawiam Yennefer.

    1. jaroslawgdak

      Masz rację. Tylko rzadko kto mówi, że jest amatorem. Jednak to właściwy podział. Uprawiałem w życiu bardzo dużo różnych dyscyplin. Nigdy nie mówiłem, że jestem kolarzem, narciarzem czy pływakiem. Zawsze stwierdzałem, że po prostu trenuję daną dyscyplinę.
      Dla jednych ta terminologia to czuły punk, dla innych nie. Jednak z doświadczenia wiem, że wielu zawodnikom różnych dyscyplin to uproszczenie bardzo przeszkadza.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *